W 37. rocznicę powstania kościoła w Ciścu na Żywiecczyźnie - "świątyni jednej doby", którą wzniesiono wbrew zakazom ówczesnych władz partyjnych - kard. Stanisław Dziwisz przewodniczył Mszy św. W uroczystościach wzięły udział rzesze wiernych. Wspólnie z purpuratem liturgię celebrowało kilkudziesięciu kapłanów z dekanatu żywieckiego oraz Podhala.
Metropolita krakowski ostatni raz gościł w tej podżywieckiej parafii 32 lata temu, jako kapelan wraz z kard. Karolem Wojtyłą. 18 grudnia 1977 roku odbyła się tu konsekracja ołtarza i poświęcenie figury patrona - św. Maksymiliana Marii Kolbe.
Witając się z w miejscową wspólnotą hierarcha podkreślił, że historia tej parafii wpisała się w losy Karola Wojtyły i jego własne. "Baliśmy się o was, ale kard. Wojtyła podkreślał, że macie rację domagając się budowy kościoła. To wszystko dziś znowu odżywa w pamięci" - mówił kardynał.
W homilii kard. Dziwisz podkreślił, że zadaniem chrześcijanina jest trwanie pod krzyżem. "Przed ponad trzydziestu laty wasi przodkowie, a także wy tutaj obecni, z odwagą stanęliście przy krzyżu Chrystusa jak św. Jan Ewangelista, Matka Boża i inne niewiasty. Ileż odwagi trzeba było mieć w sercu, by się nie ugiąć, gdy na plac budowy zaczęli przybywać funkcjonariusze bezpieczeństwa, by zablokować budowę" - mówił metropolita, podkreślając, że doświadczenie związane z budową kościoła w Ciścu oraz obrona krzyża w Nowej Hucie ukształtowały ostatecznie duszpasterską postawę kard. Wojtyły
Ks. Władysław Nowobilski, proboszcz cisieckiej parafii mówiąc o wznoszeniu świątyni, przyznaje, że bał się wówczas, czy wszystko się uda. "Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby to świeże mury obciążone więźbą, runęły. Co by było gdyby ktoś wtedy zginął? Czuwała Opatrzność" - mówił proboszcz.
Piotr Golombiewski dobrze pamięta budowę kościoła. "Postawiliśmy mury i wspieraliśmy je, żeby nie runęły. W nocy teren budowy oświetlaliśmy reflektorami samochodowymi. Był strach. Dużo ludzi potem prześladowano. Zwalniano z pracy. To była komuna" - wspomina w rozmowie z KAI.
Dziennik ZachodniBudowa świątyni w Ciścu była jedną z głośniejszych spraw w latach 70. ubiegłego wieku. Kard. Dziwisz wspomina o niej w swojej książce "Świadectwo".
Mieszkańcy Ciśca bardzo długo zabiegali, by w wiosce powstała świątynia. Jednak oficjalne wnioski i petycje do miejscowych władz nie dawały rezultatu. Początkowo kościół budowano na miejscu remontowanej piekarni. Udawano, że ma tu powstać dom rodzinny.
W niedzielę 5 listopada 1972 roku, podczas Mszy św. odprawionej przy prowizorycznym ołtarzu ks. Nowobilski, wówczas katecheta, wezwał parafian do pracy przy budowie kościoła. Wszyscy wiedzieli, że nie mogą opuścić placu budowy dopóki nie stanie kościół.
Gdy wieczorem wyłączono prąd, by utrudnić ludziom pracę, wierni oświetlili budowę reflektorami samochodów. Po 24 godzinach na murach kościoła osadzono więźbę. Ponieważ zaprawa jeszcze nie wyschła, mury zaczęły się przechylać, więc je podpierano. Wielu nadal twierdzi,że "to cud, że kościół się wtedy nie zawalił".
Krótko po zakończeniu budowy władze przystąpiły do represji. Szykanowano wiernych, karano ich mandatami, zwalniano z pracy, piętnowano. Kilkakrotnie władze nosiły się z zamiarem zburzenia świątyni. Przez 2 lata jednak parafianie na zmianę w dzień i w nocy czuwali wewnątrz kościoła.
Metropolita krakowski Karol Wojtyła w grudniu 1977 r. konsekrował ołtarz kościoła. Pięć lat później kard. Franciszek Macharski konsekrował cały kościół w Ciścu. Władze zalegalizowały go ostatecznie w 1979 roku.
Podczas piątkowych uroczystości rocznicowych kard. Dziwisz poświęcił cztery witraże. Po liturgii purpurat spotkał się z osobami, które uczestniczyły w budowie świątyni.
rk / Cisiec
----------------------------------------------------
Katolicka Agencja Informacyjna
ISSN 1426-1413; Data wydania: 06 listopada 2009
Wydawca: KAI; Red. naczelny: Marcin Przeciszewski